Market Timing


Rynki znajdują się na szczytach. Inflacja zaczyna o sobie przypominać, a lokaty w banku przynoszą groszowe zyski. Co zrobić? Przecież krach czai się za rogiem, wiec nie warto wyrzucać pieniędzy w akcje.

Amerykański broker, Charles Schwab, w 2013 roku przeprowadził ciekawy eksperyment.

Zbadano jaki byłby stan portfela inwestora, który co roku przez 20 lat inwestowałby 2000 dolarów rocznie w indeks S&P 500. Wzięto pod uwagę lata 1992 - 2012.  Dla uproszczenia akcje mogły być kupowane jedynie pod koniec każdego miesiąca (hmn.. zaraz po otrzymaniu pensji?:). Sprawdzono 5 profilów inwestora długoterminowego:

1. Perfect Timing. Inwestor kupujący zawsze w najlepszym momencie. Jego szklana kula i umiejętności czytania z gwiazd pozwoliły mu zawsze kupować, gdy indeks był najniżej w danym roku. (Normalni śmiertelnicy nie są w stanie powtórzyć tego wyczynu. Rynki są nieprzewidywalne.)

2. Invest Immediately. Inwestor kupujący akcje zaraz po otrzymaniu $2000. W praktyce oznaczało to zakup akcji pod koniec stycznia.

3. Dollar Cost Averaging. Inwestor, który podzielił otrzymane $2000 dolarów na 12 równych (prawie;) kupek i co miesiąc dokonywał zakupów. W praktyce taka strategia ma miejsce, kiedy co miesiąc odkładamy jakąś część wypłaty i przeznaczamy na inwestycję.

4. Bad Timing. Inwestor kupujący zawsze w najgorszym momencie. Zupełne przeciwieństwo pierwszego. Jego kula nie działa i kupował indeks zawsze, gdy ten był najwyżej w danym roku.

5. Stay in Cash Investments. Inwestor stroniący od giełdy. Przeznacza on całą kwotę na zakup bonów skarbowych.

A oto rezultaty:

Rezultaty inwestowania $2000 dolarów rocznie w indeks S&P 500.  (źródło: Charles Schwab)

Nie jest zaskoczeniem "wygrana" portfela inwestora, któremu udaje się inwestować w idealnym momencie.

Niezwykle ciekawe natomiast są miejsca kolejne:
  • Okazuje się, że nawet mając największego pecha i tak na inwestycjach wyjdziemy lepiej, niż trzymając się poza giełdą.
  • Inwestowanie całej kwoty natychmiast, bądź w wersji dollar cost averaging nie odbiega tak bardzo od wyniku w przypadku inwestowania w najlepszym momencie.
  • Znalezienia najlepszego momentu do zakupu akcji pozwoliło pokonać jedynie o kilka procent osobę inwestującą pieniądze natychmiast. Biorąc pod uwagę stracony czas i nerwy na wyszukiwanie odpowiednich momentów (oraz, że w praktyce jest to niemożliwe;) ciężko polecić taką strategię.
Identyczną symulację przeprowadzono dla 68 kolejnych okresów 20-letnich (1926-1945, 1927-1946, itd). W 58 przypadkach kolejność pozostała ta sama. Tylko w jednym przypadku opłaciło się pozostać poza giełdą, były to lata 1955 - 1974. Zobaczmy co się wtedy stało:



W 1974 miał miejsce jeden z największych kryzysów finansowych na giełdzie w historii.

Niestety w badaniu nie podano wartości portfeli dla różnych okresów, ale szybki rzut oka na wykres pozwala stwierdzić, że czekając kolejne kilka lat (a może nawet tylko rok?), inwestowanie na giełdzie powinno przebić gotówkę. Wystarczyło poczekać (o czym wspominałem przy zasadzie 4 procent - nie przechodzimy na emeryturę w trakcie największego krachu;) Okres 1956 - 1975 również uplasował gotówkę na ostatnim miejscu w rankingu, więc prawdopodobnie wystarczyło poczekać rok.

Jak w praktyce zastosować wyniki eksperymentu?

  • IKE. Rocznie można zainwestować około 12 tysięcy złotych. W styczniu wrzucam tę kwotę, kupując jeden z dostępnych ETFów (głównie S&P500) i zapominam o tym koncie. Dajcie znać w komentarzach, czy ktoś jest zainteresowany tym, abym podzielił się również składem mojego konta IKE ;)
  • Nie czekam na krach. Nie próbuje wyszukiwać lokalnych dołków. Po każdej wypłacie przeznaczam odpowiednią część na inwestycję i dokupuje ETFy. Stan mojego portfela możesz śledzić tutaj.
  • Market timing jest niemożliwy. Lepiej po prostu od razu zainwestować posiadaną gotówkę. Muszę dodać, że jestem zwolennikiem posiadania poduszki finansowej w wielkości 3 miesięcznych wydatków (jeżeli wydajesz miesięcznie 5 tysięcy złotych, warto mieć odłożone 15 tysięcy na wszelki wypadek). Dopiero wszelkie oszczędności ponad tę kwotę inwestuję. (No tak.. dociekliwi wytkną, że w portfelu mam całkiem dużo gotówki - jest ona jednak przeznaczona na zakup mieszkania.)
  • Jeżeli obawiasz się wrzucić na rynek większą kwotę zastosuj dollar cost averaging.  Powinno to zapewnić Ci lepszy sen a wyniki nie będą znacząco odbiegać od innych strategii inwestycyjnych.
Prostota w podejściu do inwestowania opłaca się. Regularne oszczędzanie, inwestowanie i mądre wydawanie pieniędzy daje znakomite rezultaty. Nie warto podążać za wskazówkami różnych guru inwestycyjnych, którzy znajdują coraz to nową strategię każdego tygodnia. Szkoda czasu i pieniędzy.

Kowal Własnego Losu.

Komentarze