Geoarbitraż, emigracja.. czy ciężka praca?


Oszczędnością i ciężką pracą ludzie się bogacą

Wszyscy znamy to przysłowie. Z drugiej jednak strony nasi znajomi, rodzina (przynajmniej moja) pracują ciężko (często będąc już w wieku emerytalnym), są oszczędni, a o wolności finansowej mogą tylko pomarzyć.

Z natury jestem osobą ciężko pracującą. 14-16 godzin pracy dziennie kiedy trzeba, nawet przez dłuższy czas, nie jest dla mnie wyzwaniem. Praca, którą wykonuję, jest moją pasją, co bardzo pomaga ;)

Z takim nastawieniem rozpocząłem swoją drogę do wolności finansowej w Polsce. Pracowałem w kilku międzynarodowych korporacjach, stworzyłem jedną firmę (która, tak jak 98% innych, padła). Pracowałem dużo. Bardzo dużo.

Wraz z wysiłkiem przychodziły również wymierne efekty w postaci wyższej pensji. Udało mi się z początkowych 2000 złotych, dojść do ok 14000 (brutto) w 7 lat. Pracuję w branży IT, gdzie takie pensje są możliwe i dość często spotykane.

Ciężka praca i w rezultacie wysoka pensja. Świat jest pod Twoimi stopami! Czy bałwan nie jest symboliczny?

Również i oszczędności się zwiększały. Już mogłem oszczędzić nie 100 złotych miesięcznie, ale nawet i 5600.

Moja żona niestety nie pracuje w tej samej branży. Jej zarobki były o wiele mniejsze i nie przywiązywaliśmy do nich większej wagi z powodu planów w postaci dziecka i skupienia się na rodzinie.

I tutaj doszliśmy do pewnej bariery. Moje zarobki były już bardzo wysokie i dalsze ich zwiększenie w takim tempie wydawało się nierealne. Przyjście na świat dziecka, czy chęć zwiększenia standardu życia po wielu latach oszczędzania, nie pozwoliłyby nam odkładać większej kwoty miesięcznie. A oszczędzaliśmy ostro ;) Nawet nasza kochana mama kręciła nosem kiedy zobaczyła w jakiej kawalerce mieszkamy z żoną, mimo pensji powyżej 10 tysięcy złotych.

Przy małym dziecku moje 'maratony' pracy też wydawały się już mniej realne.

Szybka kalkulacja (zakładając 6000 złotych oszczędności dla uproszczenia):
  • 6000 miesięcznie oszczędzane przez 10 lat przy założonych zyskach na poziomie 7% oraz uwzględnieniu podatku Belki: 970 472 złote. Wartość tę podstawiamy do Kalkulatora Wolności Finansowej i... otrzymujemy miesięczną pensję w wysokości 3230 złotych.
  • 20 lat pozwala mi oszczędzić: 2 678 979  złotych. Pensja: 8900 złotych.
Czy wynik ten jest dobry? 3230 złotych jest kwotą znacznie niższą niż nasze miesięczne wydatki. 8900 natomiast jest już o wiele wyższą! Hura! ...tylko że jest to kwota za 20 lat! Przy założeniu średniorocznej inflacji na poziomie 3% wartość nabywcza spada do równowartości niecałych 5 tysięcy w dniu dzisiejszym. Czyli nie-hura ;(

A co gdy nie uda się wykręcić tych 7% zysku rocznie? Mamy awersję do ryzyka i wolimy się trzymać lokat dających około 3%? By osiągnąć podobne oszczędności musimy oszczędzać około 8000 złotych miesięcznie. Mocno nie-hura...

Oczywiście są to duże kwoty, zapewniające życie na bardzo dobrym poziomie w Polsce. Jednak nie wolność finansową. Przynajmniej nie nam.

Czy to oznacza, że w Polsce nie można się dorobić? Oczywiście, że można. Gdybyśmy oboje pracowali w branży IT (lub jakiejś innej bardzo dochodowej) oraz nie chcieli mieć dzieci, byłoby o wiele prościej. Można być też bardziej przedsiębiorczym, pracować jeszcze więcej ("sen jest dla słabych"), mieć szczęście, itd. Ja próbowałem, ale się nie udało. Trudno się mówi i walczymy dalej ;)

Statystyka podpowiada jednak, że mimo brania pod uwagę tylko moich zarobków, to były one o wiele wyższe niż przeciętnej rodziny w Polsce. Aktualnie średnia pensja brutto wynosi około 5 tysięcy złotych na osobę. Przy takich wartościach ciężko oszczędzić znaczącą kwotę. Chciałbym móc powiedzieć: "Wolność finansowa jest dla każdego! Wystarczy tylko ciężko pracować, oszczędzać i inwestować", ale nie wierzę w to. Jeszcze nie przy dzisiejszych zarobkach w Polsce (choć mocno wierzę, że to się kiedyś zmieni!).

80% Twojego dochodu zależy od kraju z którego pochodzisz oraz klasy społecznej, do której należą Twoi rodzice. Pozostałe 20% zawierają takie czynniki jak Twoja płeć, rasa, wiek czy wreszcie ciężka praca. Statystyka ta pochodzi z książki "The Haves and the Have-Nots".

Moje wysiłki koncentrowały się w 20%. Wedle tej samej książki wszelkie wysiłki, które wykonujemy w ramach tych 20% procent są znikome, w porównaniu do wpływu kraju, w którym się człowiek urodził. Mając szczęście pracować w jednej z najlepszych możliwych branży uważam, że mój wysiłek i tak zaprowadził mnie daleko ;)

Czy możemy coś zrobić z tymi  80%? Koneksji rodzinnych zmienić się nie da, również certyfikat urodzenia już zaklepany. 2 opcje, o których chciałem wspomnieć to geoarbitraż oraz emigracja.

Geoarbitraż to zarabianie w kraju. gdzie płacą dobrze, a mieszkanie w innym, gdzie dobrze już nie płacą, dzięki czemu jest tanio. Wyobraźmy sobie sytuację, w której programista wykonuje zlecenia pracując całkowicie zdalnie w Tajlandii czy na Filipinach.

Sam nie podjąłem się geoarbitrażu. Chcąc założyć rodzinę, obawiałem się (może niepotrzebnie?), o poziom opieki medycznej w takich krajach oraz odległość od rodziny (w Europie kraje bardzo tanie, nie są atrakcyjne pod względem klimatu).

Uważam również, że geoarbitraż nie jest możliwy dla każdego zawodu. Ponownie branża IT jest uprzywilejowana, ale hydraulik czy lekarz już nie ma tak łatwo.

Wraz z Kowalską wybraliśmy emigrację. Jak miliony innych rodaków ;)

Nasz wybór.

Krajem, na który padło okazała się... Szwajcaria. Kraj piękny, niewielki i pozwalający zarobić duże pieniądze. Kilka średnich pensji w różnych zawodach pochodzących z rocznego raportu publikowanego przez Zuryskie "Office for Economy and Labour"  (opracowane przez expatica.com):



Zawód
Pensja
Fryzjer
2601 CHF / 9363 PLN
Asystent w sklepie
3900 CHF / 14040 PLN
Cieśla
4018 CHF / 14464 PLN
Piekarz
4051 CHF / 14583 PLN
Programista (jakiś słaby chyba;)
4608 CHF / 16588 PLN
Kierowca busa
4858 CHF / 17488 PLN
Nauczyciel w podstawówce
7398 CHF / 26632 PLN
Porządny programista (moja obserwacja)
9000 CHF / 32400 PLN

(Polecam również wpis Joanny z blabliblu.com)

Tak. Praca w sklepie oznacza zarobki rzędu 14000 złotych (przy kursie CHF/PLN:3.60). Podatki w Szwajcarii są niskie, więc pani w sklepie zarabia tutaj więcej niż ja jako programista w Polsce.

No ale ale, co z wydatkami na życie? Są o wiele wyższe niż w Polsce. ETH Zurich estymuje je na 2250 CHF dla samotnej osoby. Według mnie są to bardzo oszczędne wyliczenia, dodałbym do nich na wszelki wypadek jeszcze około 500 CHF. Łącznie 2750 CHF. (Może kiedyś popełnie wpis z własnymi wyliczeniami;)

Powyższe pensje to wartości średnie. Można powiedzieć, że otrzymujemy je niejako z automatu - bez większego wysiłku. Jednak jako Kowal Własnego Losu nie zapominam o ciężkiej pracy (choć już nie tak ciężkiej jak dawniej, rodzina zmienia perspektywę). Efekty widać w moim portfelu.

Załóżmy pensję na poziomie 5000 CHF. Ile zostaje w portfelu? Mocno zależy to od kantonu, w którym żyjemy. Niektóre są uważane za raje podatkowe ;) Ponownie skorzystajmy z ETH Zurich zakładając Zurych jako miejsce zamieszkania:


Od 4171 CHF odejmujemy 2750 CHF i otrzymujemy oszczędności na poziomie 1421 CHF lub 5115 PLN. Tak, tyle miesięczne w Szwajcarii może oszczędzić np. kierowca busa. A co jeżeli jesteśmy programistą, lekarzem, <wstaw swój zawód>? Sprawdź sam/a.

Emigracja według mojego doświadczenia jest najszybszym i najskuteczniejszym sposobem na zwiększenie prędkości w dążeniu do osiągnięcia niezależności finansowej - zwłaszcza na starcie, gdy nasz zgromadzony kapitał nie jest taki wielki. 

Okolice naszego mieszkania. 15 minut od centrum Zurychu. Szwajcaria to także piękna natura i czyste powietrze.

Powinna to być emigracja czasowa. Zarobione Franki, Dolary czy Funty mają bardzo dużą wartość w Polsce. Pozostanie w obcym kraju, w kontekście niezależności finansowej, nie jest optymalne. Przypominam, że emigracja jest tutaj narzędziem, sposobem na szybsze osiągnięcie wolności. Oszczędzenie 1 miliona Franków, da nam miesięczną pensję w wysokości około 3300 CHF, co  pozwala nam na oszczędne życie w Szwajcarii dla samotnej osoby lub bardzo wygodne życie całej rodziny w Polsce.

Kowal Własnego Losu

Komentarze